sobota, 20 czerwca 2015

Wyjątkowy Czerwiec

To niewiarygodne, ale dziś Lea skończyła miesiąc! We czwartek położna oficjalnie awansowała ją z noworodka na niemowlaka. Czas tak pędzi... ani się obejrzymy a skończy podstawówkę, zda maturę i wybędzie z domu na studia:) Ale póki co jest z nami i daje nam tyle radości! Zupełnie tak jak jej starszy brat! I choć wiele rzeczy robi się teraz w tak zwanym "międzyczasie" (od karmienia do karmienia) i zdarza się, że telefon od męża z krzyczącym w tle głodomorem sprowadza mnie z zakupów dużo szybciej niż bym sobie tego życzyła, to jednak za nic nie zamieniłabym tego czasu.



Do tego mamy czerwiec. Jeden z moich ulubionych miesięcy w roku.

Dwa dni temu świętowaliśmy z mężem dziesiątą rocznicę ślubu. To niezwykłe móc usiąść we dwoje, zatrzymać się na chwilę i wrócić wspomnieniami do tego co już za nami. Wyzwala to ogromną wdzięczność. Pomimo kryzysów przez które przechodziliśmy, chyba jak każde małżeństwo, obecnie mogę powiedzieć, że doświadczamy lat tłustych. Wspaniałe jest jednak to, że zawsze może być jeszcze lepiej, dlatego też z ufnością patrzymy w przyszłość starając się uczynić wszystko co możliwe by w tej sferze relacji również móc powiedzieć, że żyjemy satysfakcjonującym życiem.



Te czerwcowe dni to też szczególny czas, gdyż moje dwie przyjaciółki przyleciały z Anglii, chyba pierwszy raz w tym samym czasie, i możemy wspólnie cieszyć się spotkaniami, choć ich charakter zmienił się diametralnie odkąd w centrum uwagi są nasze maluchy.



Czerwiec to też truskawki... i choć jestem matką karmiącą postanowiłam zacząć ostrożnie z ich konsumpcją i obserwować stopień ewentualnej wysypki na skórze mojego maleństwa. Ponieważ właściwie niewiele do tej pory zauważyłam, dziś po raz kolejny upiekłam ciasto z truskawkami z przepisu Blue Spoon. Tak proste, że aż pyszne w swej prostocie.









A jak Wam mija czerwiec? Buziaki x

wtorek, 2 czerwca 2015

Dzieckiem być przez całe życie

Moje dzieciństwo wspominam jako błogie i radosne. Przyjaźnie, które wtedy zawiązałam trwają do dzisiaj i zdaje się, że nic ich nie jest w stanie unicestwić. Wspomnienia kąpieli w beczce po wapnie obok naszego wtedy budowanego domu; namiotów tworzonych na balkonie z koców, ręczników i innych pledów; strachu przed szczypawicami, gdy w końcu udało się namówić rodziców na pozwolenie spędzenia nocy w namiocie w ogrodzie; zabawy w podchody na odcinku od osiedla do osiedla...

Do dziś czuję się wyjątkowo, gdy mój tato, jak co roku, dzwoni do mnie z życzeniami w Dniu Dziecka. To bardzo miłe, pomimo moich niespełna 32 lat...

A choć nasze maluchy jeszcze zbyt świadome swego święta nie są to i tak miło było obdarować je drobiazgami. Leo skupił swoją uwagę głównie na prezencie dla Lei hihi, ale ponieważ jedyne czym jego mała siostrzyczka jest obecnie zainteresowana to wygodna poduszka do spania i dwa pełne mleka cycki mamusi, tym razem obyło się bez bójki:)



Lampka LED Królik okazała się zmieniać kolory, co w pierwszej chwili wydało mi się niezłym kiczem, ale po chwili biłam się w pierś, gdy Leon machając przed oczyma swojej 12-dniowej siostry wołał: - Zobacz czerwony, zielony, żółty... Bezcenne!


 
Ponieważ od jakiegoś czasu zmagamy się z etapem niejadka pomyślałam, że nowy talerz i kubek to dobry pomysł na prezent. W sklepie Sweet Village wybrałam te z melaminy firmy Rice z serii Fun Car. W pierwszej chwili myślałam, że prezent nietrafiony, bo większego entuzjazmu nie było. Zrzucam to jednak na barki Peppy, z którą - poza Myszką Miki - nikt nie jest w stanie obecnie konkurować:) Sytuacja została jednak uratowana dziś rano, gdy Leo zapytał: - A gdzie jest mój talerzyk i kubeczek? Po chwili pobiegł do torby z której wczoraj wyciągał drobiazgi i gdy tam ich nie znalazł ponowił pytanie: - A gdzie jest mój talerzyk i kubeczek? Chwilę potem gasił pragnienie pijąc sok ze swojego nowego kubeczka i dojadał trzy ekologiczne mini-herbatniki firmy Anna, które wciąż leżały na talerzyku:)

Wczoraj też nie mogło zabraknąć spaceru z rodzicami i siostrą, lodów, podskoków w dmuchańcu na festynie przed ratuszem i tego co zwyczajne niezwyczajne... 
czyli kilkunastokrotnie wypowiadanych przez nas codziennie (nie tylko w Dzień Dziecka!) słów:
KOCHAM CIĘ, JESTEŚ NASZYM SKARBEM, JESTEŚ PIĘKNY, MĄDRY... etc. 
Bo przecież żadne wielkie prezenty, ani małe drobiazgi nie są w stanie zastąpić relacji miłości między dzieckiem a rodzicem... Zatem jak najwięcej takich właśnie słów życzę Wam w Waszych domach!