Czemu zdecydowałam się na taki oto coming out? Ano temu, że w głowę zachodzę jak to możliwe, by ktoś kto całował w policzek z okrzykiem radości rzeczoną matematyczkę, gdy w końcu jednak postawiła dwóję zamiast jedynki tuż przed maturą, potrafi połączyć to oto beztalencie matematyczne z logicznym, uporządkowanym i dość zorganizowanym trybem życia. Tak wiem, matematyka to nie do końca logika (z tejże na studiach szło mi już trochę lepiej:). Ale zwierzam Wam się z tej mojej niedoskonałości, bowiem dziś będzie trochę o liczbach.
To nie pierwsze moje podejście do tematu. W zeszłym roku całkiem nieźle mi nawet szło, aż do maja kiedy to trafiłam do szpitala w 37. tygodniu ciąży, by siedem dni później wyjść z niego z nowym członkiem naszej rodziny. Potem było uczenie się nowej rzeczywistości już we czworo, a domowy budżet jakoś tak zszedł na dalszy plan. Nie jest bowiem rzeczą łatwą codziennie u schyłku dnia zweryfikować wszystkie wydatki, przejrzeć paragony i jeszcze wklepać to wszystko w tabelki i rubryczki. Tak, wymaga to nieco wysiłku, ale przekonałam się już jak wiele daje.
Naprawdę nie ma znaczenia czy żyjesz za najniższą krajową czy pławisz się w luksusach. Znam takich, którzy potrafią przeżyć za niewielkie pieniądze i jeszcze podzielić się z drugim człowiekiem. Znam też i takich, którym co miesiąc na konto wpływa niezła sumka a i tak "ciągle nie mają pieniędzy". Sztuką zatem nie tyle jest zarabiać dużo, co wydawać mało (choć przyznać muszę, że "mało" to pojęcie względne).
Właśnie w celu weryfikacji wydatków wklepuję te złotówki i groszówki w arkusz Excela, by pod koniec miesiąca móc zweryfikować bilans dochodów i rozchodów. Do księgowej mi daleko, ale wiem już jaką siłą jest rzetelna informacja o tym na co tak naprawdę wydajemy nasze wspólne pieniądze.
Wiele razy ubolewałam nad tym, że tak niewielkie kwoty znajdują się przy haśle 'Wypoczynek i Wspólne wyjścia". Jest zatem nad czym pracować. Pomagają też - rozpoczęte u progu tego roku - tygodniowe plany obiadowe. Dużo mniej pieniędzy poszło na głupie codzienne zakupy na głodniaka. Jeśli bowiem z góry wiem co chcę ugotować, idąc do sklepu wiem konkretnie jakie produkty kupić. A to zawęża listę zakupową. W ten sposób pozycja "Stan na koniec poprzedniego miesiąca" może z każdym miesiącem rosnąć. Oby... :)
Wiesz, ze ja tez na nowo zaczelam zbierac od stycznia paragony? W celu weryfikacji i wiekszej kontroli ;) a z innej beczki-tez urodziłam B w 37:)
OdpowiedzUsuńI jak? Zauważasz mniejsze wydatki po pierwszym tygodniu kontrolowania paragonów?:)
UsuńPS. Ja urodziłam w pierwszym dniu 38 tygodnia:)
a ile Lea ważyła? Ja miałam cc dokładnie na skończone 37 tygodni :-)Pisałam przed chwilą i zniknęło mi, że z wydatkami chyba nie, bo kupujemy raczej to co potrzebne, nic się nie marnuje, a dla samej sztuki oszczędzania nie widzę sensu w to na razie ingerować, chcę się tylko na początek ponownie zorientować, ile na co wydajemy.
OdpowiedzUsuńAnia znów zagorączkowała...może do występu dla dziadków wydobrzeje :-)
Lea ważyła 3150, poród naturalny (wywołany z powodu nie chcącego ustąpić od kilku dni wysokiego ciśnienia).
UsuńAni życzę zdrówka! Dziś na balu nie była? Oj :( Oby wydobrzała do występu dla Babć i Dziadków!
Dziekuje. Ma tylko katar. A o balu nikt nam nie mowil chociaz chodzila caly tydzien... Brozus maly byl wobec tego, 2800;)dobrego dnia!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, aby planowanie budżetu udało się i na przyjemności zostało więcej niż zwykle
OdpowiedzUsuń