czwartek, 2 czerwca 2016

Wagary na Dzień Dziecka

Ciiii... nikomu nie mówcie, że za wczorajszą informacją "Leonka nie będzie jutro w przedszkolu" kryły się zwyczajne, regularne wagary! Ot, taki mój pomysł na spędzenie Dnia Dziecka poza murami instytucji oświaty, z dala od twarzy codziennie widzianych. Za to z Przyjaciółmi, którzy wpadli na tydzień z Londynu. Tak nam się ten Dzień Dziecka wstrzelił w ichnią wizytę na polskiej ziemi. A że stacjonują na wsi nieopodal, w domu graniczącym z lasem, gdzie cisza, spokój i wiele wioskowych atrakcji... Nie było innej opcji jak spakować dwójkę szkrabów i pomknąć na wagary.

A że Przyjaciele owi od niespełna dwóch lat również dzieciaci, zabawy było co nie miara. A i wioskowa dziatwa dołączyła do Leona, Lei i Sofii.

Były podróże małe i duże...



Były kąpiele w kulkach...



Były skoki do basenu...


Był też cudowny posiłek na świeżym powietrzu.... Nie wiem jak to jest, ale za każdym razem gdy konsumpcja wychodzi z czterech ścian utwierdzam się w przekonaniu, że jakimś cudem wszystko smakuje o niebo lepiej!




Było budowanie relacji z ciocią i Sofią



 

Była też wycieczka do wioskowego gospodarstwa rolnego, gdzie mogliśmy wejść do obory i zobaczyć tabuny krów i byków różnej maści, a także do stadniny w której okazale prezentowały nam się klacze i ogiery. Potem lody w lokalnym sklepie. A na koniec dnia mega burza, która zagoniła nas do domu gdzie dzieciaki wpadły w wir zabawy przy dźwiękach piosenki śpiewanej przez kolumbijskiego tatę Sofii. Te atrakcje nie zostały jednak ujęte na fotografiach. Pewnie z racji swej spontaniczności.W tym całe ich piękno!

3 komentarze:

Dziękuję za Twój komentarz. Miłego dnia!
Thank You for Your comment. Have a nice day!