Wiele już w mediach powiedziano o porwaniu blisko trzystu młodych Nigeryjek prosto ze szkoły. Słucham przekazów, które mówią o motywach porywaczy, ale różnica kulturowa chyba nigdy nie pozwoli mi do końca ich zrozumieć... Znam kilku Nigeryjczyków - chrześcijan i trudno mi uwierzyć w to, że one same lub ich dzieci są porywane ze względu na wiarę. Dlatego stanowczo dołączam do apelu #BringBackOurGirls
Dziś też w Gazecie Wyborczej przeczytałam kawałek raportu o pracy w fabrykach w Bangladeszu... tych, które szyją ubrania dla polskich marek. Ubrania grubymi nićmi szyte to powalający materiał o warunkach pracy i płacy młodych ludzi.
Wiem, że znajdą się ludzie, którzy w takich działaniach apelujących o zmianę sytuacji ludzi wyzyskiwanych czy prześladowanych nie widzą najmniejszego sensu. Uważają bowiem, że akcje tego typu nic nie zmienią. Myślę sobie jednak jak strasznym byłby nasz świat, gdyby ludzie nie odzywali się głośno w sprawach mogących zaważyć na życiu drugiego człowieka. Gdybyśmy po cichu dawali przyzwolenie na mordy, bezkarność, przemoc, wykorzystywanie? Czasem tak niewiele znaczy tak wiele...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twój komentarz. Miłego dnia!
Thank You for Your comment. Have a nice day!