poniedziałek, 24 lutego 2014

Pancakes, smoothie i... wyniki konkursu

Uff... sama na siebie ten bat ukręciłam. Najpierw mały konkurs, a potem wybierz człowieku odpowiedź godną nagrody...

Dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w moim pierwszym candy tu i na Facebooku. Wszystkie odpowiedzi były interesujące. Skromna nagroda jest jednak tylko jedna. I oto... poproszę o werbelek... wieszak na drzwi w kształcie ludzika ze sklepu Tiger otrzymuje... Angelika AK! Pośród wielu opisanych pomysłów najbardziej chyba urzekł mnie własnoręcznie zrobiony dedykowany papier, który powstał z miksu różnych pamiątek i zdjęć skopiowanych w kserokopiarce na dużym arkuszu A3. Proszę zwyciężczynię o kontakt na privie przez FB.

A pozostałym na osłodę proponuję pierwsze dwa przepisy kulinarne (wiem, że niektórzy czekali na nie). Znam przynajmniej dwie osoby dla których obiad bez mięsa to nie obiad. Całe szczęście moi chłopcy nie wyznają tej zasady. Stąd też moja niedawna propozycja obiadowa:

Amerykańskie pancakes wg Magdy Gessler
Potrzebne są:
- 3 szklanki mąki
- 2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1 łyżka proszku do pieczenia
- 2 łyżki miodu
- 1/4 szklanki oleju
- 3 szklanki maślanki
- 4 roztrzepane jajka
- opcjonalnie ekstrakt waniliowy

Mąkę, sodę oczyszczoną i proszek do pieczenia wsypać do miski i wymieszać.
Dodać miód, olej, maślankę i roztrzepane jajka. Wymieszać łopatką lub mikserem.
Uzyskane ciasto odstawić na minimum 15 minut.
Naleśniki smażyć na niewielkiej ilości masła.
Podawać np. z syropem klonowym lub konfiturami.

Przez dodanie maślanki pancake'i tego typu są dużo bardziej puszyste niż klasyczne naleśniki.

Do nich proponuję wynaleziony na moim ulubionym kulinarnym blogu Make Cooking Easier przepis na Smoothie z Mango i Gruszek

Do blendera wystarczy wrzucić jedno obrane, dojrzałe mango oraz dwie średnie gruszki. Zalać szklanką soku pomarańczowego. Dodać sok z połowy limonki (opcjonalnie z cytryny). Zmiksować i gotowe! Mega dawka witamin, orzeźwiająca i pyszna! Nasz Leo nie chciał się oderwać od kubeczka... :)

.

Pancakes & Smoothie


Póki tata pomagał było jeszcze przyzwoicie...


... potem zrobiło się zabawnie:)

poniedziałek, 17 lutego 2014

Wąs wąsem wąsa pogania, czyli pierwsze candy

- Ten prezent z wąsami to na pewno od Marty - powiedziała moja bratowa, gdy przybyliśmy na urodziny mojej bratanicy z okazji roczku z prezentem od naszej rodzinki oklejonym białą taśmą z czarnym wąsem.

Wąsy nosił Wałęsa. Wiele kobiet regularnie depiluje wąsik. Zapuszczanymi w listopadzie wąsami jeden z moich przyjaciół z Wysp pomaga zbierać fundusze na szczytny cel (akcja Movember, może ktoś słyszał?). No i znajdźcie mi górnika ze Śląska bez wąsa:)

Wąsy stały się w minionym sezonie modnym motywem na ubraniach, torbach i dekoracjach wnętrz. Podczas mojego weekendowego służbowego wypadu do Warszawy nie mogłam więc nie kupić taśmy klejącej z tym motywem! Sklep w którym znalazłam ten dodatek, świetnie nadający się ot choćby do pakowania prezentów urodzinowych, to TIGER (www.tigershops.pl). Duński design wyprodukowany w Chinach równa się przystępna cena dla polskiego odbiorcy. Niestety w Polsce sklepy tej sieci znajdują się tylko w stolicy, a strona internetowa nie jest sklepem online. Polecam jednak każdemu kto mieszka lub bywa w Warszawie, kto lubi proste, ciekawe gadżety do domu, materiały plastyczne, zabawki i wszystkie inne duperele, których w Tigerze od groma. A dla wszystkich innych emigrantów zalecenie: sprawdźcie czy w kraju w którym właśnie przebywacie nie ma w okolicy tej skarbnicy gadżetów. Polecam!

Pochwalę się zatem moimi skromnymi zakupami:
- papierowa taśma klejąca w czarno-białą jodełkę (motyw jodełki znany też pod nazwą Chevron)
idealna do zapakowania prezentu zamiast klasycznej wstążki; wystarczy nakleić ją na jednobarwny papier i gotowe
- wspomniana wyżej biała, szeroka taśma klejąca z motywem wąsa
może być użyta choćby przy pakowaniu paczki pocztowej; na pewno będzie ciekawiej wyglądać niż zwykła szara taśma biurowa
- biało-czerwony sznurek, który ewidentnie kojarzy mi się z Bożym Narodzeniem, ale tak sobie myślę, że to skojarzenie jest na tyle ciepłe i sympatyczne, że nawet solenizanci z sierpnia powinni się uśmiechnąć, gdy otrzymają prezent zapakowany w szary klasyczny papier i owinięty takim oto sznureczkiem
- ptaszkowe klamerki do których można przyczepić np. zdjęcia na sznurku, które z powodzeniem można komuś podarować

A na "osłodę" 85% gorzka czekolada. Niestety na opakowaniu nie ma informacji czy też została wyprodukowana w Chinach;)

No i jest jeszcze coś z innej bajki, co nie pasuje do obrazka poniżej. Wieszakiem na drzwi niestety nie da się bowiem nic opakować:) A ponieważ blogi mają to do siebie, że od czasu do czasu organizują konkursy i ja takowy postanowiłam zorganizować. I oto jest! Moje pierwsze małe candy! Do wygrania czarny wieszak na drzwi w kształcie ludzika (początki są skromne:). Wystarczy, że w komentarzu pod tym postem napiszecie swój kreatywny pomysł na pakowanie prezentów. Konkurs trwa do niedzieli 23 lutego do 24.00 Liczę na Waszą aktywność.



wtorek, 11 lutego 2014

Nie Rezygnuj Z Marzeń

Pewnie tylko nieliczni (asportowi:) czytelnicy nie emocjonowali się niedzielnym skokiem Kamila Stocha na olimpiadzie w Soczi i naszym pierwszym polskim złotym medalem olimpijskim w skokach narciarskich od czasu Wojciecha Fortuny. Tuż przed decydującym skokiem, gdy oczekiwania nas - kibiców, były jednoznaczne mój R. zaznaczył tylko byśmy nie wyskoczyli z mega okrzykami, gdy za chwilę będziemy mieć medal, "bo dzieci się wystraszą" (taka sytuacja miała miejsce podczas finału ostatniej edycji The Voice Of Poland, gdy na dźwięk ogłaszanego zwycięstwa Mateusza Ziółko wraz z koleżanką aż podskoczyłyśmy z krzeseł w geście radości, co niestety spowodowało wielki płacz mojego przestraszonego synka). Zgromadzeni w rodzinnym gronie przed telewizorem zacisnęliśmy więc kciuki i gdy już wszystko było wiadome... gdybyście to tylko widzieli:) R. podniósł ręce do góry i zaczął podskakiwać, co bardzo spodobało się Leonowi i Lenie. Zatem szóstka dorosłych, poważnych (!) ludzi podskakiwała z rękoma wzniesionymi do góry w geście przypominającym "taniec wkręcanej żarówki", a dzieci śmiały się wniebogłosy. Dzięki Kamilu Stochu! Nie tylko za medal, ale za to radosne rodzinne przeżycie, którym nas uraczyłeś:)

W sieci od razu pojawił się na fali filmik 12-letniego Kamila rozpoczynającego dopiero swoją karierę skoczka w którym z rozbrajającą szczerością opowiada o swoich pierwszych wyczynach na Wielkiej Krokwi i o marzeniu o złocie olimpijskim. Lata później, 9 lutego 2014 marzenie to wyemigrowało ze strefy marzeń do strefy rzeczywistości.

W ostatnich dniach jestem również świadkiem jak inne marzenie emigruje. Brat mój wraz z żoną otwierają właśnie najlepszy second-hand w mieście:) Nikt nie nagrał filmiku, gdy mały Pawełek opowiada o marzeniu o swoim pierwszym biznesie, ale ci, którzy go znają na pewno potwierdzą, iż takie pragnienia miał:) Wspaniale zatem widzieć jak kolejni ludzie realizują zamierzenia i plany, które zrodziły się w ich sercu.

Te historie potwierdzają znaną wszystkim zasadę: warto marzyć, bo marzenia się spełniają. Ale czy naprawdę w to wierzysz? Jakie kroki ku ich realizacji ostatnio postawiłeś/łaś?
Nic nie robi się ot tak, samo z siebie. Choć wiadomo! Cuda też się zdarzają:). Jednak większość naszych pragnień do tego by stało się rzeczywistością potrzebuje naszego działania.
Zatem jeśli nie umiałaś do tej pory gotować, a chciałaś uraczyć swoją rodzinę pysznym obiadem, zajrzyj na blogi kulinarne, gdzie znajdziesz podpowiedź jak to zrobić. Jeśli piszesz wiersze do szuflady i marzysz o ich opublikowaniu znajdź lokalne koło literatów i nawiąż relacje. Jeżeli chcesz być piosenkarką, załóż profil na YouTube i zacznij dzielić się swoją twórczością. Jest przynajmniej kilka mega gwiazd odkrytych właśnie w ten sposób. Jeśli chcesz spędzić wakacje na ciepłej plaży od dziś odkładaj każdą pięciozłotówkę do skarbonki. Nie ograniczaj się przy tym czasowo (w tym roku muszę pojechać na Kretę!), bo czasem szybko możesz się zniechęcić. Po prostu zacznij robić COŚ co przybliży Twoje pragnienie do migracji ze strefy marzeń do strefy rzeczywistości!


Na zdjęciu spełnione marzenie mojego brata i bratowej :)

środa, 5 lutego 2014

Nigdy Nie Jest Za Późno | It's Never Too Late

Był weekend. Odwiedziłam lokalny salon piękności celem dokonania kosmetycznych zmian na mojej twarzy:) Gdy pani w białym fartuchu pochylała się nade mną usłyszałyśmy, że ktoś wchodzi. Otworzyłam oczy. W drzwiach stała dość wysoka, postawna kobieta, lat około 70. 

Spytała: - Czy tu przebijają Państwo uszy? 

Kosmetyczka potwierdziła i poinformowała o cenie. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, że może babcia chce przyprowadzić wnuczkę i sprezentować jej przekłuwanie uszu np. z okazji dobrych ocen na półrocze. Moja dorobiona w głowie na prędce teoria została jednak szybko zweryfikowana... 

Starsza pani kontynuowała bowiem:
- A to trzeba się wcześniej zapisać czy robi to pani na poczekaniu? 

Kosmetyczka uśmiechnęła się odpowiadając: 
- Proszę usiąść i poczekać, jeszcze 10 minut i będę wolna. 

Starsza pani rozsiadła się więc na kanapie w poczekalni i oddała się lekturze babskich magazynów. 
Po chwili usłyszałam nad sobą szept kosmetyczki: - To się będzie działo!:)

Uśmiechnęłam się mimowolnie. Żeby nie było! Nie pomyślałam sobie: 
- Co za głupie pomysły! Żeby stara babka uszy przekłuwała! 
Bynajmniej. Pomyślałam: 
- Ale sweet! 70 lat i kobietce wciąż chce się coś zmieniać w sobie! 

Drobne zmiany w wyglądzie; podróże w miejsca o których się marzyło; dania, których nigdy się nie jadło; rozmowy których się nie przeprowadziło; relacje których się nie naprawiło; praca, której się nie zmieniło... Nie ma złego czasu. Każde działanie jest lepsze niż bierność i ciągłe narzekanie. Czasem warto zrobić coś dla siebie. Coś co zmieni naszą codzienność, coś co zwyczajnie sprawi nam przyjemność. 

Czego ta historia mnie nauczyła? Nigdy nie jest za późno! Czego może nauczyć Ciebie?


 


poniedziałek, 3 lutego 2014

Zasady Są Po To By Się Do Nich Stosować

Pokażcie mi człowieka, który nigdy nie złamał zasad, które sam sobie wcześniej narzucił. Weryfikując swoje postępowanie niestety z bólem serca przyznać muszę, że zdarza mi się łamać takowe.

Ot, choćby zasada o której mówiłam bez mrugnięcia okiem zanim zaszłam w ciążę: dziecko nie może spać z rodzicami w jednym łóżku. Oczywiście nadal wyznaję tę zasadę i stosuję ją, jednak bądźmy szczerzy: wyjątki od reguły się zdarzają:) Szczególnie w okresie ząbkowania, gdy od czasu do czasu tupot stópek naszego 18-miesięcznego Skarbu budzi nas w środku nocy...

Są też zasady moralne, zasady higieny, zasady i kwasy (aż się dziwię, że to porównanie przyszło mi do głowy, bo przecież w szkole byłam nogą z chemii:) Jaki schemat ich stosowania przyjąć? Jaki system obrać? Jak radzić sobie z tym, gdy się je złamie? Czy nie ma już odwrotu? Ależ jest! Zawsze jest!

Jakiś czas temu popularne w internecie stały się zdjęcia z zasadami rozpoczynającymi się od słów... W TYM DOMU... Oj jak mi się to spodobało! Od razu skorzystałam z pomocy męża mego zdolnego, by przygotować ramkę ze stosownym tekstem. Był to czas nowego życia w naszym mieszkanku (nareszcie!), więc uznałam, że na początku tej drogi dobrze będzie określić reguły, które powinny panować w naszym domu. Ramka zawisła w przedpokoju (spokojnie, wisi tam nadal). Wyglądała schludnie, ładnie - tak jak lubię! I choć kłótnie to rzadkość w naszym domu, przy jednej z małych potyczek słownych przechodząc obok ramki zostałam porażona!

W TYM DOMU
MÓWIMY PRAWDĘ
POPEŁNIAMY BŁĘDY
MÓWIMY PRZEPRASZAM
DAJEMY DRUGĄ SZANSĘ
LUBIMY SIĘ BAWIĆ
WYBACZAMY
JESTEŚMY CIERPLIWI
KOCHAMY

Przecież nie powiesiłam tych wytycznych tu po to, by po prostu wisiały! One są tu, by przypominać mi każdego dnia jaki dom chcemy tworzyć. Chwilę później po potyczce słownej ślad zaginął:)

Kilkoro naszych znajomych i przyjaciół dostało od tego czasu od nas taki sam prezent. Nie była to kurtuazja, ale nasze szczere życzenie, by za tymi kilkoma zasadami wypisanymi na kartce papieru i zamkniętymi za szkłem, w ich domach gościła zgoda, pokój i miłość.



A jak jest u Was z zasadami? Jakie macie? Czy je respektujecie? Czy często łamiecie?