sobota, 23 maja 2020

Urodziny w czasach pandemii

Trochę mi się tytuł posta skojarzył z ekranizacją powieści Gabriela Garcii Marqueza "Miłość w czasach zarazy", ale materia zupełnie inna, bo dziś będzie o urodzinach pięciolatki, która z fabułą owej książki nie ma zupełnie nic wspólnego. Nic poza tym, że łączy je "zaraza", choć wydaje się, że słowo "łączy je" też jest tu na wyrost.

Życie po lock down'ie wróciło u nas do normy zdaje się dużo szybciej niż u innych. My już dawno po home office'ach. Pracujemy normalnie, urodzinowe dziecko w przedszkolu, starsze od poniedziałku wraca trochę pochodzić do szkoły, co by nie zapomnieć jak to jest być pierwszakiem. W ramach rozsądku spotykamy się też z przyjaciółmi i rodziną.

Rzecz w tym, że przez ogólne obostrzenia decyzję o przyjęciu urodzinowym Lei odkładaliśmy do ostatniej chwili. Nie sposób było jednak odmówić solenizantce, której pierwsze słowa po przebudzeniu 1 maja brzmiały: - Czy to już maj? Czy to już moje urodziny? Z pokorą przyjęła fakt, że przyjdzie jej czekać jeszcze do dwudziestego... Nic to! Poczekała i doczekała... W wersji okrojonej, z bratem, dwiema kuzynkami, jednym kolegą i dwiema koleżankami z przedszkola, babcią i dziadkiem, ciocią i wujkiem oraz rodzicami wyprawiliśmy urodziny w czasie pandemii!

Co by zachować odrobinę zasad bezpieczeństwa dla każdego dziecka przygotowana została osobna porcja łakoci, by małe rączki nie miziały wszystkich żelków w jednej misce. Każdy też miał swój osobisty, podpisany kubeczek z napojem.




Program imprezy dość spontanicznie ułożyłam wraz z moją siedmioletnią bratanicą, która objawiła się jako perfect party planner dwa dni wcześniej, gdy Leę odwiedziła jedna z koleżanek. Właściwie siedziałam i delektowałam się promieniami słońca w ogrodzie dziadków podczas, gdy Lena prześcigała sama siebie w pomysłach na atrakcje ogrodowe. Wspólnie więc "zorganizowałyśmy":

• wyklejanie tęczy (dziękujemy za szablony od Leci Bocian)




• ozdabianie ludzików



• bańki mydlane



• trampolina pełna balonów




• huśtawki


Miały być też
• tworzenie własnoręcznych latawców i ich puszczanie na wietrze
• mapa skarbów
ale ostatecznie ustąpiły one zabawom nowo otrzymanymi prezentami.





Był też oczywiście tort!


Solenizantka szczęśliwa, dzieci wyhasane. Imprezę uważamy za udaną! :)


wtorek, 10 marca 2020

Panowie! Dobrze, że jesteście




Minęły dwa dni od Dnia Kobiet. Internety zalewane były wiadomościami i artykułami o silnych niewiastach. Prezentowano sylwetki kobiet mających wpływ na ludzkość. Skrzynki mailowe pękały w szwach od weekendowych promocji kosmetyków, sukienek i butów. Na skwerach i rogach ulic ustawiali się sprzedawcy z naręczami tulipanów. I tak niedziela upłynęła pod znakiem płci pięknej. W poniedziałek wszystko wróciło do tzw. normy. Poniedziałek płynnie przeszedł we wtorek, a norma została. Brak rozwodzenia się nad mężczyznami, bo i data światowo niespójna. U jednych 10 marca, u innych 19 listopada, a gdzie indziej jeszcze 23 lutego. Nieśmiałe facebookowe pojedyncze życzenia dla panów mienią się niczym wobec tsunami sprzed dwóch dni. Zatem dziś oficjalnie i głośno chcę powiedzieć:

PANOWIE! DOBRZE, ŻE JESTEŚCIE!

Piszę to do:
- męża osobistego, który z uporem domaga się szczególnej uwagi w to święto
- syna pierworodnego, który dopytuje o sprawiedliwość prezentową
- ojca rodzonego, który od lat jest dla nas wsparciem
- braci moich młodszych dzięki którym mam ciekawe wspomnienia z dzieciństwa
- pastora, który ma ojcowskie serce
- przyjaciół płci przeciwnej, którzy niosą bezinteresowną pomoc i tworzą radosną codzienność
- mężów moich przyjaciółek dzięki którym nasze spotkania są wartościowe i radosne
- szwagrów, zięciów, teściów, kuzynów, wujków i innych stryjków dzięki którym istnieje rodzina
- współpracowników bez których przygotowywane przeze mnie oferty byłyby tylko treścią w Excelu itd. itd.

Dobrze, że jesteście!