poniedziałek, 17 lipca 2017

5 lat

Muszę uważać, żeby mi w krew nie weszło pisanie wyłącznie postów o powtarzalnym tytule "... lat". Ostatnio było 12 lat w związku z moją i Richiego rocznicą ślubu, a dziś o innym mężczyźnie, który skradł moje serce... Dziś o naszym pierworodnym, któremu właśnie stuknęło pięć lat.



Siedziałam dziś w pracy i w ferworze różnych obowiązków biurowych nagle przed oczami stanął mi korytarz szpitalny i ja spacerująca z oksytocyną przyssaną do przedramienia. Wróciło to uczucie radosnego oczekiwania podszytego niewiadomą. Pamiętam do dziś przeszywający wzrok tego nieco ponad 3,5-kilogramowego szkraba, który patrzył na nas takimi mądrymi oczami, gdy przeszedł na drugą stronę brzucha.. Zastanawiałam się czy to aby na pewno prawda, że noworodki słabo widzą.

Dziś to zdrowo rozwijający się pięcolatek, któremu nie brak zarówno wrażliwości jak i temperamentu. Dziś potrafi zapyskować, być nieposłusznym, droczyć się z młodszą siostrą, gadać jak najęty, stroić miny niczym niedoszły zdobywca Oscara. Równocześnie jest wesoły, towarzyski, elokwentny, mądry, odważny, kochany. Budujemy w nim silne poczucie własnej wartości mówiąc mu codziennie niejednokrotnie jak mocno go kochamy. To owocuje!

W tym roku świętowanie przenieśliśmy z ogrodu dziadków, gdzie odbywały się dwie poprzednie imprezy: z okazji trzecich urodzin z Myszką Mickey oraz z okazji czwartych urodzin z Krainą Lodu do Potwornej Akademii Twórczego Rozwoju.


Doszłam do punktu w którym mierząc siły na zamiary stwierdziłam, że pieniądze, które normalnie wydawałam na organizację garden party w tym roku przeznaczę na salę zabaw z atrakcjami dla dzieciaków. Z punktu widzenia finansowego wyszło podobnie. Z punktu widzenia poznawczego upewniłam się, że to dobre wrzucać dzieci czasem na głęboką wodę nowych doświadczeń. Fakt. Zareagują czasem nie tak jak my byśmy tego oczekiwali (w pewnym momencie Leo schował się do drewnianego domku twierdząc, że chce się tam sam bawić, podczas gdy pani Animatorka właśnie rozpoczynała swój bogaty program), ale daje nam możliwość odkrywania emocji naszych dzieciaków, a ich uczy reagowania na nowe okoliczności, odnajdowania się w nich i radzenia sobie z nimi.


Końcem końców dzieciaki - choć potrzebowały chwili na ogarnięcie nowego miejsca - zaśpiewały Sto Lat, zjadły pysznego torta i wyszalały się.











Przed nami kolejny fascynujący rok pełen odkrywania osobowości tego fantastycznego młodego mężczyzny. Rok, w którym stanie nam zapewne sprostać nowym wyzwaniom, ale jesteśmy na nie gotowi, bo innego życia jak tego z Leonem i jego młodszą siostrą za nic sobie już nie wyobrażamy!