A że Przyjaciele owi od niespełna dwóch lat również dzieciaci, zabawy było co nie miara. A i wioskowa dziatwa dołączyła do Leona, Lei i Sofii.
Były podróże małe i duże...
Były kąpiele w kulkach...
Były skoki do basenu...
Był też cudowny posiłek na świeżym powietrzu.... Nie wiem jak to jest, ale za każdym razem gdy konsumpcja wychodzi z czterech ścian utwierdzam się w przekonaniu, że jakimś cudem wszystko smakuje o niebo lepiej!
Było budowanie relacji z ciocią i Sofią
Była też wycieczka do wioskowego gospodarstwa rolnego, gdzie mogliśmy wejść do obory i zobaczyć tabuny krów i byków różnej maści, a także do stadniny w której okazale prezentowały nam się klacze i ogiery. Potem lody w lokalnym sklepie. A na koniec dnia mega burza, która zagoniła nas do domu gdzie dzieciaki wpadły w wir zabawy przy dźwiękach piosenki śpiewanej przez kolumbijskiego tatę Sofii. Te atrakcje nie zostały jednak ujęte na fotografiach. Pewnie z racji swej spontaniczności.W tym całe ich piękno!
Kocham takie dni z wami:)
OdpowiedzUsuńAwwww a my z Tobą x
UsuńA my kochamy cie Riczi! Nawet jak wygląda na to że cię nie 'listening' 😂
OdpowiedzUsuń